„Nierealny”
Ból bycia samemu…
jest nie z tego
świata, czyż nie?
– Naruto –
– Żartujecie
sobie, prawda? – zapytał Chris, kiedy dziewczyna otworzyła przed nim drzwi
niewielkiej awionetki.
– Wskakuj i nie
marudź. – Przez gwiżdżący w uszach wiatr nie wiedział, kto z ich dwojga łaskaw
był mu odpowiedzieć.
Warren stanął w
miejscu, trzymając się na wyraźny dystans. Fakt, wypił trochę i był świadkiem
wielu dziwnych wydarzeń tej nocy, jednak zachował się w nim cień rozsądku
podpowiadający, że cokolwiek, co miałoby się wydarzyć, na pewno będzie złym
pomysłem. Irracjonalnie, do tej pory uparcie parł naprzód ku rozwojowi
wydarzeń, czując niezrozumiałą ekscytację na myśl o przebywaniu z Adamem-Alexem
i Leną.
Spokojna rzeka
wydawała się mieć czarny kolor. Chłopak spojrzał z bulwaru w dół na wodę, która
leniwie odbijała się od betonowego nabrzeża. Wyglądała jak smoła, a biały
hydrolot idealnie z nią kontrastował. Chris zmarszczył brwi, zastanawiając się,
czy dziewczyna stojąca przed nim ścięła włosy, bo na tle ciemnego krajobrazu
wydawała się ich po prostu nie mieć. Dopiero po chwili skupiania na niej wzroku
zorientował się, że ciemne, zlewające się z nocnym tłem kosmyki spokojnie
falowały na wietrze.
– Nie podoba mi
się to… – zaopiniował.
Alex i Lena
spojrzeli po sobie, oceniając, ile im zejdzie na przekonywaniu go, że nic mu
nie grozi. Przynajmniej teraz, dopóki był z nimi.
– Czy któreś z
was ma w ogóle licencję?
– Oczywiście, że
nie. Stąd pilot w środku – odezwał się Alex. I to w taki sposób, jakby była to
kwestia jasna od samego początku. Nie była. Dopiero po jego słowach Chirs
zauważył osobę siedzącą za sterami. Wcześniej nawet nie zwrócił uwagi na
barczystego mężczyznę wychylającego głowę przez nieduże okienko. Wyglądało to
śmiesznie, jakby utknął w takiej pozycji.
– Dobra, bo nie
mamy więcej czasu. Zaraz wschód, a Nicholas nie lubi słońca. – Alex ruchem
głowy wskazał na pilota. – Nie każ się tam zaciągać, a uwierz mi, jesteśmy w
stanie dowieźć cię na wyznaczone miejsce, czy to ci się podoba, czy nie. Znaczy
się… sposób w jaki trafisz na miejsce nie jest wielce istotny, bo tam trafisz...
– Dobra, nie
męcz się już z wyjaśnieniami, bo mózg ci się zagotuje.
Lena zaśmiała
się, klepiąc kolegę po ramieniu, a na jej ustach wykwitł figlarny uśmieszek. Z
takim właśnie wyrazem twarzy podeszła do Christopha. Stanęła przed nim i
spojrzała mu w oczy, po czym chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę pojazdu.
Ten, nieco speszony, przełknął z trudem ślinę, czując, że w jego gardle
powstała ogromna gula. Nie pierwszy raz trzymał kogoś za rękę, ale pierwszy raz
była to dziewczyna, która mu się spodobała. Może i jej nie znał, ale czuł się w
jej towarzystwie nad wyraz dobrze. To było dziwne i niezrozumiałe uczucie,
niemniej jednak, podobało mu się. Co bardziej zaskakujące, wbrew świadomości jego
opory zaczęły nagle puszczać. Koniec końców przestał się opierać, czując się
niespotykanie wyluzowanym. Jakby się naćpał i zaczął paradować nago po mieście
– czuł się błogo, ale miał na tyle świadomości, by wiedzieć, że nie przystoi mu
odczuwać takiej „mentalnej przyjemności”.
– Bardzo
śmieszne… – odparował po chwili Alex. Nie odzywając się więcej, wsiadł za
pozostałą dwójką na pokład. Rozsiadł się wygodnie na fotelu za pilotem,
obserwując wszystkich. Kątem oka zauważył, że pierwsze, co zrobił nowy, to
zapiął pas, zaciskając umiejętnie metalową klamrę wokół bioder.
Takie rzeczy się czasem zdarzają, powtarzał sobie w myślach Chris.
– Nie lubię wysokości – usłyszała Lena, kiedy samolot oderwał się od ziemi. Spojrzała na Warrena, który mocno trzymał oparcie fotela przed sobą. Chłopak ścisnął powieki, broniąc się przed widokiem coraz bardziej oddalającego się lądu. Co chwilę, gdy samolot nabierał wysokości, dziewczyna zerkała w jego kierunku, zastanawiając się, czy aby na pewno plan Alexa był skuteczny.
– Nie lubię wysokości – usłyszała Lena, kiedy samolot oderwał się od ziemi. Spojrzała na Warrena, który mocno trzymał oparcie fotela przed sobą. Chłopak ścisnął powieki, broniąc się przed widokiem coraz bardziej oddalającego się lądu. Co chwilę, gdy samolot nabierał wysokości, dziewczyna zerkała w jego kierunku, zastanawiając się, czy aby na pewno plan Alexa był skuteczny.
Lecieli niecałe
trzy kwadranse, ale tyle wystarczyło, by przekonała się, że jej przyjaciel miał
rację. Zerknęła na niego, by przekonać się, że on także patrzył na nich. Kiwnął
głową w taki sposób, jakby chciał jej powiedzieć: „A nie mówiłem”. Odwróciła
się w stronę Chrisa, który coraz mocniej zaciskał smukłe palce na zintegrowanym
z fotelem zagłówku. W miejscu, w którym opuszki jego palców stykały się z
obiciem z twardej wolej skóry, powstawały otwory. Kiedy zmienił pozycję
ułożenia palców, było jasnym, że jego dotyk wypalił dziury w materiale.
Niemniej jednak, czuła się mocno zaskoczona faktem, iż pozostałe na obiciu
ślady były tak mocno widoczne. Nie spodziewała się po nim takiej mocy. W sumie, nie spodziewała się po nim niczego...
– I co dalej? –
zapytała Alexa po cichu, nie chcąc wybudzać Chrisa z transu w jaki zapadł.
Wydawać by się
mogło, że taką miał technikę obrony – zacisnąć powieki, zastygnąć w bezpiecznej
pozycji i przeczekać. Oboje, Lena z Alexem, zdawali sobie jednak sprawę z tego,
że do pełni sukcesu jeszcze trochę brakuje. Musieli sprawdzić jaką w istocie
siłą dysponuje dzieciak, którego odnaleźli. Choć to, co dla niego przygotowali,
było dla nich rzeczą powszednią, Chris miał się czego obawiać…
– Powiedz
Nickowi, że może zaczynać, jak tylko nowy się przebudzi. Na twarzy Aleksa pojawił
się łobuzerski uśmieszek znaczący tyle, że zaraz zacznie się ostra jazda, a
takiej brakowało mu od dłuższego czasu.
Lena chwyciła
Chrisa za dłoń. Choć w pierwszej chwili zaskoczyła ją temperatura jego skóry,
nie odtrąciła jej. Pierwsze wrażenie było takie, że chciała go puścić, ale
wytrwała, przekazując mu pozytywne wibracje, jak lubiła czasem nazywać swoją
umiejętność. Po kilkunastu sekundach takiej wymiany energii zauważyła, że
bijący od niego gorąc niknie. Początkowo tylko temperatura spadała, ale chwilę
później spostrzegła, że uścisk, z jakim miażdżył fotel przed sobą, również
puszcza. Nie minęły trzy minuty, a Chris ponownie był z resztą na pokładzie.
– Dwie minuty,
wyszłaś z wprawy – Alex puścił Lenie oczko. Zbagatelizowała go. – Ale
przynajmniej wiemy jaka jest jego bezpieczna strefa.
– Dobrze się
czujesz? – zapytała dziewczyna, kiedy Chris otworzył oczy i spojrzał najpierw
przed siebie, a potem na brunetkę. Nie zaskoczyło nikogo, że nie zauważył dziur
w zagłówku.
– Tak, po prostu
nie lubię latać – odpowiedział lekko drżącym głosem. Czuł jak wypity wieczorem
z kumplami alkohol niemile wiruje w żołądku, jakby zaraz miał wrócić tą samą
drogą, jaką się tam dostał…
Alex przewrócił
oczami, słysząc jego słowa. W głowie przemknęła mu całkiem zabawna, w jego
mniemaniu, myśl, że po tym, co dla niego uszykowali, zapewne już nigdy nie
zdecyduje się na to, by wsiąść na pokład jakiegokolwiek samolotu. Mężczyzna niezauważalnie
dla pozostałej dwójki klepnął pilota po ramieniu, co było sygnałem, że mógł on
zaczynać swoje manewry.
(o)
Wszystko działo
się dosłownie kilkadziesiąt sekund. Najpierw wyćwiczony zestaw turbulencji
zwieńczony beczką w dół. Potem przyszedł czas na magiczny guzik na konsoli, po
którego wciśnięciu, w akompaniamencie ogromnej chmury czarnego dymu ze skrzydeł
odlatywały specjalnie domontowane części blachy. A w końcu finał, w którym na
wysokości około półtora kilometra Nicholas zaczął krzyczeć, by wszyscy się ratowali,
bo katastrofa gwarantowana, po czym sam wyskoczył z maszyny pędzącej w stronę
jeziora, nad którym przelatywali. Następne pół minuty to krzyki paniki i
wybuch, który wyrzucił całą trójkę z samolotu nim jeszcze uderzył o
powierzchnię wody.
– Widziałeś, co
się stało?! – zapytał Alex jakiś czas później, kiedy odnalazł Lenę na brzegu.
– Nom. Ciekawe,
gdzie wylądował młody – rzuciła w odpowiedzi nieprzejęta. Nie pierwszy raz
odgrywali całą scenkę i po kilku razach przestało ją to w ogóle ruszać.
– Nie obchodzi
mnie, gdzie jest! Powiedz, czy zobaczyłaś to samo, co ja?!
Dziewczyna rzuciła
badawcze spojrzenie w kierunku zbyt, jak na jej gust, pochmurnego Alexa, który w mgnieniu oka zdał sobie sprawę, że bardzo źle dobrał słowa.
– Dobra,
obchodzi mnie, co się z nim stało, naprawdę… Zadowolona?
– Niezmiernie,
to raz. Po drugie, tak, widziałam wszystko. Jakbyś nie zwrócił wcześniej uwagi,
siedziałam najbliżej hipocentrum – powiedziała i teatralnym ruchem dłoni
odgarnęła mokre kosmyki włosów, które przykleiły się do jej twarzy. – Nick dał
ci znać, za ile wróci? Przydałoby się przebrać – odezwała się ponownie. Dopiero
wtedy Alex spojrzał na jej strój, a raczej na jego pozostałości. W sumie sam
nie wyglądał lepiej od niej. Kiedy wyszedł z wody, resztki jego koszulki
trzymały się na ciele dzięki kilku pojedynczym nitkom. Zdjął ją i wyrzucił w
krzaki, także przed Leną stał praktycznie nagi, ponieważ z dolnej części jego
garderoby również niewiele pozostało.
– Jeszcze nie,
ale wydaje mi się, że śmiało możesz zostać w tym. Młody na pewno się ucieszy. –
Alex roześmiał się, ale Lenie wcale nie było do śmiechu. Fakt, byli w niezamieszkałym
lesie, ale i to jej nie przekonywało do paradowania nago przed trójką mężczyzn,
nawet jeśli jeden z nich mierzył do tej samej bramki co ona.
– Bardzo
śmieszne. Swoją drogą, skoro już jesteśmy przy dowcipach. Możesz mi wyjaśnić,
co to takiego? Wygląda jak penis, tylko mniejsze – zripostowała Alexa, rzucając
mu udawane surowe spojrzenia.
– Haha…
Niezłe! – Mężczyzna pogratulował jej ciętego dowcipu. To był ich zwyczaj. Coraz
rzadziej mieli okazję do swobodnego przekomarzania się, więc gdy nadarzała się takowa,
każde z nich wyciągało najcięższą artylerię.
– Dobra, nie ma
czasu czekać. Trzeba znaleźć Chrisa. Głupio gdyby przeżył upadek, ale nie
dopłynął do brzegu.
(o)
– Ten samolot
już nie będzie nadawać się do niczego – rzucił Chris, na co Lena i Alex
wybuchli śmiechem. Chłopak nie bardzo rozumiał dlaczego.
– A ty myślisz,
że dlaczego wyglądał jak rudera, kiedy do niego wsiadałeś?
Chris nie
odpowiedział, ale w jego głowie szybko zapaliła się kontrolka odpowiadająca za
odgadywanie aluzji. Z wrażenia nawet otworzył usta.
– Chcesz mi ty
powiedzieć… – wydukał nieskładnie.
– Dokładnie. To nie
jego pierwsza kraksa i zapewne nie ostatnia.
– Mogliśmy się
rozbić zanim doszło do przeciążenia i wy o tym wiedzieliście!
– Jakiego
przeciążenia? – zapytał Alex, ale nim Chris zorientował się, co kryło się za jego słowami, zjawił się Nicholas.
Mężczyzna
odciągnął Alexa od pozostałej dwójki starającej się osuszyć rzeczy, które Nick przyniósł ze sobą wcześniej. Chris był tak zdenerwowany, że nawet nie zapytał skąd wziął nowe ubrania.
– O co, kurwa,
chodzi? – zapytał Alex. Był wyraźnie poruszony faktem, że nic nie poszło po jego
myśli. Spoglądał na Warrena, który nie był wcale poruszony tym, co ich spotkało i było to o tyle
niepokojące, że zdawał się nawet nie zwracać na to większej uwagi. Jakby
kompletnie wyparł z głowy wydarzenia z ostatnich kilku godzin.
– On nic nie pamięta - zaopiniował Nick po chwili.
– Co to znaczy,
że nie pamięta? Jak to, do cholery, w ogóle możliwe?
– Nie wiem. Po
tym jak się rozdzieliliśmy to właśnie Lena go znalazła, ja doszedłem do nich
chwilę później i kiedy go zobaczyłem, uwierz mi, zdziwiłem się nie na żarty.
Musiałem coś wymyślić, a on łykał każde moje słowo. Nie mogę tego rozgryźć… –
Nicholas przegryzł dolną wargę, zastanawiając się nad czymś głęboko.
– Co masz
na myśli?
– Nie
zauważyłeś, że ciągle ma na sobie własne ciuchy? W nie nienagannym, stanie, ale jednak, – Alex odwrócił się i spojrzał
na chłopaka, który rzeczywiście miał na sobie to samo, co w klubie. Jego ubranie
było praktycznie nietknięte, podczas gdy on, Nick i Lena wyszli z wody w okrawkach.
– To niemożliwe.
Wybuch powinien zrobić z nim to samo co z nami.
– Właśnie – przytaknął
mu Nicholas. – Słuchaj, nie chcę krakać, ale myślę, że znalazłeś coś więcej niż
to, o co prosił cię Aiden.
– To chyba
dobrze, prawda? Dlaczego zaraz krakać?
– Nie wiem…
Jakoś tak, nie wydaje mi się, żeby to odkrycie było czymś dobrym. Mam dziwne
przeczucie, że coś niedługo jebnie.
– Tak, ja ci
jebnę, jak nie przestaniesz wygadywać głupot – wycedził Alex przez zaciśnięte zęby. Jego plan
nie był przygotowany na napotykane wciąż ewentualności i nie chciał nawet słuchać o
kolejnych niepowodzeniach. – To nie nasz problem. Szef chciał, żeby go
sprawdzić. Wykonaliśmy zadanie i to z nawiązką, jak się okazuje. Resztą, niech się sam zajmuje.
Nie mamy się czym przejmować, jasne?
O ile Nick, choć
nieprzekonany, zgodził się z kumplem, o tyle sam Alex tylko udawał
nieprzejętego. Jemu też nie podobało się to, czego wszyscy troje byli
świadkami. Nie miał pojęcia, skąd to wrażenie, jednak przeczuwał, że Chrisowi
nie należy ufać. A ponieważ Aiden nie zdradził nikomu swoich zamiarów, nikt nie wiedział jak dużą częścią tego planu był ich nowy nabytek, przez co stanowił jeszcze większą zagadkę dla nich wszystkich.
– Chodź. Trzeba
wracać – rzucił Alex przez ramię.
– Musimy kogoś
powiadomić – odpowiedziała mu Lena.
– A po co?
– Lepiej nie
kręcić się z nim po tym lesie w nocy. Na dobrą sprawę, nie wiemy, jaka będzie
jego reakcja, jak zobaczy na swojej drodze coś dziwnego. – Nicholas stanął naprzeciw Leny i Alexa, rzucając obojgu porozumiewawcze spojrzenia.
– Fakt, masz
rację. Hm… – Alex odetchnął głęboko. – Lena, zadzwoń do Loyeh, niech przyjedzie po
nas, ale zachowa ostrożność. Nie chcemy rzucać się w oczy, jadąc z tym czymś… –
postanowił po chwili. Nick od razu pojął, kogo jego przyjaciel nazwał tym „czymś”.
– Już to
zrobiłem – odrzekł pilot i w tej samej chwili oboje usłyszeli pomruk dużego
terenowego samochodu, który zatrzymał się nieopodal ich prowizorycznego
obozowiska.
– Dobra,
panienki! Wsiadać do wozu!
Cała czwórka
spojrzała jak zza elektrycznie opuszczonej szyby wychyla się jasnowłosa
kobieta. Chris nawet pomimo panującego półmroku dostrzegł jej zielone,
błyszczące oczy.
– Lena, zgaś
ognisko – polecił przyjaciółce Nicholas.
– Czekaj, pomogę
ci. – Warren wstał z miejsca i ruszył w stronę jeziora, chcąc nabrać wody do
rąk, ale nim zdołał zamoczyć dłonie, obok jego głowy przepłynął cienki bicz
wody, który uniósł się ponad taflą i lewitując, wylądował na palących się
drwach, skutecznie gasząc resztki tlącego się żaru. Chłopak stanął jak wryty,
kiedy zorientował się, że to właśnie Lena w jakiś sposób zmanipulowała żywioł,
by był jej posłuszny. Nie potrafił pohamować drżenia w ciele, przetwarzając zobaczony
obraz. Przed oczami ciągle miał wąską strugę, która wężowym ruchem przepełzła
tuż obok jego twarzy i zdławiła niewielkie płomyki.
– Chodź.
Dopiero gdy Lena
szarpnęła go za rękaw, otrząsnął się z letargu. Nie opierając się, dał się
zaciągnąć do wozu. Jego ciało nie miało siły, by walczyć z jej dotykiem. Do
tego czuł się dziwnie podatny na każde jej słowo. Miał wrażenie, że czego by od
niego nie zażądała, wykonałby to. Nie podobało mu się to, choć nie potrafił się
przeciwstawić.
– Nick,
powiedziałeś jej o tym, żeby nie rzucała się w oczy, kiedy do niej zadzwoniłeś?
– zapytał z kolei Alex, kiedy z Nicholasem zbliżyli się do samochodu.
– Mogłem
zapomnieć o tym wspomnieć – przyznał mężczyzna, kiedy wsiadali do ogromnego land rovera w wyrazistym seledynowym kolorze. Lakier, który w świetle
pierwszych na niebie gwiazd odbijał różnobarwne refleksy, zdecydowanie odcinał
się od ciemnego otoczenia. Tak duże i głośne auto nie mogło zostać
niezauważone przez nikogo.
– Wszyscy są na
miejscach?
Loyeh, która
uważała się za świetnego kierowcę, nie czekała na odpowiedź, tylko przycisnęła
pedał gazu. Auto wyrwało do przodu, zgrabnie pokonując wszelkie nierówności,
których wewnątrz prawie się nie czuło. Prawie, bo Chris, który nie
zdążył zabezpieczyć się pasem, dosłownie latał po kabinie na wszystkie strony. Ponownie zaczął żałować, że zgodził się wtedy wyjść z Adamem na słówko...
niezla akcja z tym samolotem, choc mocno przerażająca. Ale najdziwniejszy jest efekt tego eskeorymentu; jakby Chris w ogole nie przeżył takiej kakastroy, nawet jego ubranie pozostało nietknięte... To faktycznie zastanawiające. No i wspomnienie o tym, ze spodobała mu sie L. Ciekawe, co z tego wyniknie...
OdpowiedzUsuńCałkiem zabawnie to ujęłaś - "Jakby Chris w ogóle tego nie przeżył" XD
UsuńTak, to że żyje i ma się całkiem dobrze wyjaśni się w kolejnym rozdziale, nad którym już rozmyślam.
Lena z kolei to trudny orzech do zgryzienia. Nie uprzedzając faktów, ale sądzę, że nic z tego nie będzie. Sorry... Chris... :'D
Super blog, bardzo mi przypadł do gustu twój styl pisania! Zapraszam do siebie na wioskaksiazek.blog.pl Może wpadniesz i zostawisz komentarz?
OdpowiedzUsuńWpadnę i zrobię to samo, co ty u mnie. Zobaczymy, czy to takie przyjemne usuwać bezmyślny spam...
UsuńAle ja mogę spamować, prawda? :(
UsuńOpisując system fonologiczny, trzeba więc wskazać 3 statusu cechy dystynktywnej w fonemie.
I ten moment, kiedy sobie uświadamiasz, że miałeś więcej kierunków studiów niż dziewczyn…
Co studiujesz? Znaczy... w tym powyższym przypadku?
UsuńMój komentarz stanowi podpowiedź. :>
UsuńOj, trudne słowa... Muszę przeszperać Google XD
UsuńJa tylko powiem, że jestem ekonomiczny.
OdpowiedzUsuńBądź kim zechcesz, twoje życie to twoja sprawa ;D
UsuńBól bycia samemu…
Usuńjest nie z tego świata, czyż nie? Prawda.
I co? Wieczorny plan się powiódł ;?
Usuń